Dziś wyścig w Iławie :) Miało być mocno i było ;) Mój klub "Jastrzębie Łaskie" wygrał wszystko co było do wygrania (patrz foto) miejsca 1-6 i 8 :) Ja tez zadowolony gdyż byłem na 5 miejscu w M2s ze śrenią 33km/h siły jeszcze troche brkuje ale za rok może dwa myślę że spokojnie bedę śmigał równo z kolegami...dziś miałem mocy na 12 wspólnych km....ale szła siła z prędkością 44-45 km.h. no cóż wynik pozytywny oby do następnego :))
Dziś szybka rundka żeby sprawdzić czy nowe tyle koło się spisuje :) i czy wszystko pasuje. Trochę regulacji przerzutki tylnej na trasie i sie jedzie :) także w sobotę Iława czeka
Ciężko było ich wyciągnąć ale w końcu się udało :P Sobotnie przedobiednie kręcenie korbami w tempie "brak tempa" :P dużo śmiechu piwko po drodze totalny chill :)) oby tak częściej :)
Dziś miał być dzień bez kraks, gum połamanych kół etc. Zaczęło się niestety od dwóch kapci jeszcze zanim ruszyliśmy z bazy...mieliśmy nadzieje, że wyczerpaliśmy limit pecha na ten wyjazd, dlatego pojechaliśmy z Kościeliska w stronę Chochołowa a następnie skręciliśmy w lewo na Słowację Następnie pojechaliśmy w strone Oravic i Trsteny gdzie był podjazd o nachyleniu 12% więc było czym kręcić :)) następnie było duuuuuużo płaskiego terenu aż dojechaliśmy do miejscowości Trstena gdzie na rondzie skręciliśmy w prawo na Usitie nad Priehradou i z tamtąd pojechałem już sam (bo koledzy stwierdzili że maja dośc) nad Jezioro Oravskie Po króetkiej kąpieli w ciepłej i bardzo czystej wodzie stwierdziłem że czas wracać do domu... podjazd pod pierwszą gókę o nachyleniu ok. 12 % i 100m przed szczytem....bummm... raz pedały zakręciły a rower nie pojechał i drugi raz....stwierdziłem ze pewnie kasetę słabo dokręciłem po porannej wymianie koła. Dojechałem sporwotrem do Trsteny gdzie znalazłem sklep/serwis rowerowy...niestety sie okazało że to nie kaseta a grzechotka w piaście...i resztędnia spędziłem czekając aż koledzy po mnie przyjadą. A że słonko dawało to ten czas spędziłem o tak... a że aż tylu części zamiennych to ja nie mam....także jutro chyba będę zwiedzać jakieś dolinki :P mam tylko nadzieję, że limit pecha na ten rok już wykorzystałem :)
Pierwszy dzień w górach i już dużo się działo i nie wiadomo co będzie dalej... a więc do celu. Ruszyliśmy z Kościeliska w stronę Chochołowa, następnie Dzianisz i Ząb... niestety na wysokości Nowego Bystrego miałem wypadek, na zjeździ przy ok 40 km/h przyblokowałem koło straciłem panowanie nad rowerem i niestety naliczyłem pobocze... efekt.... koło złamane :/ Na szczęście są dobrzy ludzie na tym świecie, i pewne małżeństwo zatrzymało się i podwieźli mnie swoim samochodem wraz z rowerem do ośrodka w którym mieszkam. Którym chciałbym bardzo podziękować :) Co z dalszą jazdą....nie wiadomo...może ktoś ze znajomych będzie miał koło zapasowe i coś się wymyśli...jak nie...no cóz pozostanie bieganie po górkach :P Pozdrawiam :))
Miało być tak z 80 km dziś, niestety pogoda pokrzyżowała mi plany, po pierwszej rundzie burza i taka ulewa że trzeba było dać sobie spokój :/ ale plan na sierpień nadal taki sam. 1000 km ;)