Stało się! W końcu udało się namówić kilku znajomych żeby wyciągnęli rowery górskie i żebyśmy polatali po lasach :) Także wczoraj skoczyliśmy na małą rundkę trochę się ubłocić i pojeździc po górkach w lesie, a przy okazji zrobic małe piffko na Talarze :) Bardzo pozytywny wypad mam nadzieje że uda się ich częściej wyciągać :)
Dziś wybrałem się z kolegę na II Bieg z okazji 591 urodzin Łodzi. wyjazd 8 rano pogoda piękna 23 stopnie zero wiatru zero chmurek. pierwsze 44 km zrobione w 1h 44min. więc tempo spacerowe bo po 1 czeka nas jeszcze 6 km biegu, po 2. trzeba jeszcze wrócić :) po dojechaniu na miejsce już 27 stopni. rozgrzewka przed biegiem zrobiona i bieg. Czas całkiem niezły bo 29min 32 sek. 60 miejsce w kat open więc nie jest źle ;) no i powrót...temp dochodząca do 39 stopni, zero wiatru zero cienia...massakra jeszcze poruszanie po Łodzi rowerem to istny poligon przetrwania. Więc jak już dojechałem do Łasku zostało nam tylko jedno.... takżę mogę stiwerdzić że dzionek całkiem udany :))
Dziś mocniejsza jazda po rundkach :) trochę wiatru ale głównie słoneczko ;) z uśmiechem na twarzy po 2 dniach ciągłego padania. Niestety przez Tour de France wcześniej niż 17:30 nie da się wyjść pojeździć więc zostają 2h kręcenia ;)
Dziś miało być więcej zdecydowanie więcej, niestety pogoda pokrzyżowała mi wszystkie plany. Po 20 km zaczęła się taka burza że świata widać nie było a deszcz lał tak że okulary nawet nie pomagały :P ale spoko. Miejmy nadzieje że jutro będzie lepiej. Ale to wszystko nic. Najważniejsze że Rafał MAJKA pokazał dzisiaj klasę i został Królem nie tylko Alp ale i Pireneji !! !!
Dziś dokładnie taka sama trasa jak wczoraj tyle że trochę szybciej i z kilkoma tempówkami na max przez ok 1.5 km :) pięknie ;)) Forma na wyjazd do Zakopanego rośnie ;))
Dziś małe kręcenie ze Zbyszkiem "Dżumą" po naszych Buczkowskich rundkach i....pozytywne zaskoczenie po weekendzie...bo od Orchowa do Czestkowa...asflat funkiel nówka położony...a jeszcze niedawno takie koleiny były że szkoda gadać... widać że wybory się zbliżają ;) wiaterek dziś czasem powiał ale ogólnie bardzo przyjemne rozpoczęcie tygodnia ;)
Jakiś czas temu wpadł mi do głowy pomysł, żeby pojechać do dziadka rowerem. A że ode mnie do niego jest 118km to powiedziałem sobie że fajnie byłoby się wyrobić w 4-4:30h. Pogoda sprzyjała słonecznie ale nie za gorąco ok 26 stopni i wiatr w plecy oraz profil trasy sprzyjały biciu tego czasu :) Także wyruszyłem ok 15 z domu i nie powiem kręciło się przyjemnie średnia cały czas powyżej 30, bywało że i 33 było :) ale przy 90km zacząłem czuć że jeszcze tak długiej trasy w tym roku nie robiłem. Sprawy nie ułatwiał też plecak z rzeczami, bo jechałem na 3 dni...więc lekko nie było :P ale po małym postoju w Gołuchowie na zjedzenie czekolady i banana ruszyłem dalej :) no i udało się 3h 50 minut :) Jedyny minus trasy...samochody...dużo samochodów, niestety lepszej drogi nie ma więc jakoś trzeba było sobie radzić :) ale wyjazd udany a mina dziadka jak mnie zobaczył...bezcenna :)
Zdjęcie zrobione na kilka kilometrów przed celem podróży :)